poniedziałek, 9 lutego 2015

IV

Sky
Speszyłam się tak bardzo, że wręcz pewna byłam, że moje policzki zarumieniły się, a palce u rąk wyprawiały dzikie pląsy by odciągnąć uwagę od kilkudziesięciu par oczu skupionych na mnie. Nic nie pomagało.
-Sky?- usłyszałam zbawienny głos Ellie.
Dziewczyna podeszła do mnie nie pewnie, ale gdy zauważyła kto stoi niecały metr ode mnie niemal odskoczyła chowając się za mną.
B.I włożył ręce do kieszeni, poprawił czapkę i obdarzając publiczność pustym wzrokiem zniknął za drzwiami męskiej toalety.
Wraz ze zniknięciem chłopaka towarzystwo wróciło do normalności. Z wyjątkiem kilku dziewczyn , które wciąż oparte o ścianę szemrały coś posyłając kilka groźnych spojrzeń w moim kierunku. Rozumiem. Właśnie miałam mały incydent ze szkolną gwiazdą, który nigdy nie powinien mieć miejsca.
-Co to było?- zapytała Ellie, a ja wyczułam w jej głosie cień wyrzutów.
-Nie mam pojęcia. Nie prosiłam go o to.- lustrowałam dziewczynę, która założyła ręce na piersi.- Naprawdę, Ellie. Nawet nie pomyślałam o okłamaniu cię. Mam ciężkie lata za sobą i nie chce wracać do sytuacji, gdzie ukrywam prawdę.
Dziewczyna zaniemówiła. Mój szczery wywód na pewno zrobił na niej wrażenie. Tym bardziej, że wyskoczyłam z czymś takim z wręcz błahego powodu. Bałam się, że zechce zapytać o moje „ciężkie lata”, ale tego nie zrobiła. Nie chciałam nikomu się z tego zwierzać, nie teraz gdy rany są jeszcze świeże.
Przez zamieszanie na przerwie nie zdążyłam wyjąć książek z szafki i przez to spóźniłam się trochę na lekcję. Nauczyciel przymknął oko na moje wejście 10 minut po dzwonku. Odetchnęłam z ulgą. Bo niby jak miałabym mu to wytłumaczyć?
-O co chodzi z Hanbinem?- poczułam długopis dotykający moich pleców.
Odwróciłam się i zobaczyłam przystojnego bruneta. Miał dość surową minę co od razu przyprawiło mnie o lekki dreszcz. Po chwili zorientowałam się, że był w knajpie razem z B.I.
- Zrobisz mi tą przyjemność i uruchomisz usta, które służą także do mówienia.
-I chcą powiedzieć, żebyś się odczepił.- warknęłam sama się sobie dziwiąc. Co mnie zaskoczyło uśmiechnął się , a jego małe oczy tryskały rozbawieniem. – Nie wiem o co mu chodzi.- dodałam.
Nauczycielka zwróciła na nas uwagę, więc odwróciłam się i zajęłam lekcją. Nie łatwo było się skupić czując na sobie wzrok, jak się później okazało, Bobby’iego. Na szczęście była to ostatnia lekcja,  na której miałam mieć styczność z tą dwójką.
Na j. angielskim siedziałam wciśnięta pomiędzy Ellie i Allison. Dziewczyny podawały sobie pomadki nawzajem próbując ich smaki.
-Może zorganizujemy jakąś imprezkę? Babski wieczór?- zwróciła się do nas Allison.
-Co mówiłaś?- spytałam, choć grymas na mojej twarzy i tak był dowodem, że usłyszałam propozycję dziewczyny. Nie przepadałam za tym. Oczywiście nie byłam odludkiem, który każdy wieczór siedział w  łóżku z laptopem na kolanach narzekając jak okrutny jest świat. Pamiętam domówki i wypady do klubów z przyjaciółmi. Zawsze towarzyszył mi jednak lekki stres czy, aby nie lepszym rozwiązaniem było pozostanie w domu. Nie byłam święta, oczywiście, że nie, ale widok nastolatków z butelką alkoholu w ręce nie był w najmniejszym stopniu przyjemny. W dodatku zapach nikotyny odrzucał mnie na kilometr.
-Nie wiem, a kto będzie?- zerknęłam w stronę Ellie. Zauważyłam iskierki w jej oczach.
-Parę dziewczyn.- odparła blondynka.
Po chwili pokiwałam głową, moje sąsiadki obok ustaliły miejsce i czas.
                                                                           ***
Stojąc przed wypełnioną po brzegi szafą marszczyłam czoło nie wiedząc w co się ubrać. Wiem, brzmi to jak jeden z "wielkich" problemów nastolatek, ale zaprzątał mi głowę. Nie przesadzałam. Moja garderoba potrzebowała solidnej zmiany. Każdą sukienkę nosiłam już kilka razy, a na imprezy wydawały się one najlepszym wyjście. Zrezygnowałam z tej opcji i sięgnęłam po czarne dość obcisłe rurki i luźniejszą biała bluzkę, która przy rękawach ozdobiona była ćwiekami. Wyprostowałam włosy, by wydawały się dłuższe, nakreśliłam na powiece czarną kreskę i ruszyłam do wyjścia.
-Baw się dobrze!- krzyknęła z kuchni babcia.
Nałożyłam czarną ramoneskę, a po otwarciu drzwi moją twarz orzeźwił dość chłodny wiatr.
Dom Ellie znajdował się nie daleko. Dwa zakręty i byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi, by po chwili zobaczyć w nich moją… przyjaciółkę? Nie, jeszcze za wcześnie na takie określenia. Zresztą używam go rzadko, a teraz prawie w ogóle.
-Hej! Cieszę się, że jesteś!- blondynka przytuliła mnie i zaciągnęła w głąb domu. Nie był duży,  ale wykończony z gustem. Zaraz po przekroczeniu progu spodziewałam się głośnej muzyki i odoru alkoholowego.  Niespodzianka! Może oglądam za dużo filmów. Weszłam do salonu, gdzie na sofie siedziały pozostałe dziewczyny. Przywitałam się z uśmiechem i mijając stolik z przekąskami usiadłam na wielkim fotelu.  Pod wpływem ciężaru swojego ciała niemal w nim utonęłam. Był naprawdę miękki i wygodny. W tle leciała muzyka, a my wciąż rozmawiałyśmy. A o czym mogą rozmawiać dziewczyny w naszym wieku?
-Totalny dupek z niego!- zdenerwowała się Haley, bardzo wysoka szatynka siedząca naprzeciwko mnie.
-A i tak chcesz jego numer.- wymachiwała jej telefonem przed oczami Allison.
-Masz?!- niemal podskoczyła, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
Posłałam Ellie spojrzenie, dając do zrozumienia, że nie wiem o co, a raczej o kogo chodzi. Ta jedynie uśmiechnęła się delikatnie. Widziałam w jej oczach smutek. Coś tu nie grało.
-Możecie mi powiedzieć o kogo chodzi?- zapytałam głośno, próbując przekrzyczeć plotkujące dziewczyny.
-B.I...-  odparła spokojnie Ellie.
No nie. Serio wszystko skupia się wokół niego?
-A właśnie…- zwróciła się w moją stronę Allison.- Co się stało przy szafkach?
-Nic.- odparłam krótko. Myślałam, że dość jasno pokazałam jak bardzo nie mam ochoty poruszać tego tematu. Jak widać nie dość jasno…
-Przecież widziałam.- wtrąciła się Haley.
-Zazdrosna jesteś?- spytałam z irytacją w głosie.- Daj spokój. Nic się nie stało. Tak czy inaczej nie jesteś jedyną , której się podoba. Każdą tak przepytujesz?
-Nie każda ląduje w jego ramionach.- wytrzeszczyłam oczy. W jego ramionach? Widzę, że ich system przekazywania ploteczek działa nienagannie.
Popatrzyłam na Ellie, która wbiła wzrok w podłogę i wciąż milczała. Byłam zła, że zorientowałam się o co chodzi dopiero teraz.
-Nie żartuj sobie.- znów usłyszałam lekko piskliwy głos Haley.- Ona? Przecież prędzej zapadłaby się pod ziemię niż się do niego odezwała!
Policzki Ellie robiły się coraz bardziej czerwone. Zdenerwowałam się i mimo, że nie chciałam robić sobie niepotrzebnych wrogów postanowiłam się odezwać. W końcu lista zasad- punkt 2.
-Właśnie na tym polega twój problem.- dziewczyna wzdrygnęła się słysząc mój głos.- Ona nie musi się za nim uganiać i zdobywać jego numer. Ona jest inna. Spokojna, cicha, ale to w niczym nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Więc nie osądzaj jej za to, że nie trzaska swoimi opiniami na prawo i lewo. Nie tylko opiniami…- skinęłam na jej mocno wycięty dekolt.
 Oczy wszystkich wpatrzone były we mnie, a ja w duszy uśmiechnęłam się szeroko. Byłam z siebie dumna. Jednak niezręczna atmosfera wciąż panowała w pomieszczeniu. Zobaczyłam Allison pogłaśniającą muzykę w głośnikach i byłam jej za to wdzięczna. Poderwałam się z fotela i wyciągnęłam Ellie na środek salonu. Potańczyłyśmy chwilę, a potem znów zatopiłam się w fotelu. Zapadła cisza.
-Przepraszam za bezpośredniość, ale jest trochę nudno.- niemal wyszeptała Allison.- Może…
-Zadzwońmy po chłopców!- przerwała jej Haley, a ja miałam wrażenie, że albo zapomniała o tym co jej powiedziałam, albo nie zrozumiała, lub 3 opcja- moje zdanie nie miało dla niej żadnego znaczenia. Obstawiałam ostatni wariant.
Propozycja Haley wcale mnie nie zdziwiła. Byłam pewna, że towarzystwo samych dziewczyn w końcu przestanie komuś odpowiadać. Rzeczywiście, nie była to impreza życia. Nie obwiniałam za to Ellie, po prostu nie miała wielu znajomych wśród chłopców. Dziewczyny kolejno wyciągały telefony i gdy podawały adres domu Ellie poczułam lekki stres. Z jednej strony byłam podekscytowana, że kogoś poznam, a z drugiej… nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Spojrzałam w stronę mojej koleżanki, która nerwowo poprawiała włosy.
-Za 10 minut będą.- oznajmiła Allison i wszystkie na raz poderwały się do łazienki. Zachichotałam widząc Ellie walczącą łokciami o pierwszeństwo. Widać zależało jej na tym bardziej niż sądziłam. Dziewczyny wciąż poprawiały się w lusterku, gdy ja sięgnęłam po telefon i ugładziłam dłonią proste włosy. Nigdy nie miałam z nimi problemu. Może dlatego, że bardzo o nie dbałam. Uważałam też, że są moim największym atutem,  jeśli takie w ogóle posiadałam.
Dzwonek do drzwi.
-Ellie, ktoś przyszedł!- krzyknęłam, lecz zero odzewu. Poprawiłam koszulkę i ruszyłam niepewnym krokiem do drzwi. Odetchnęłam głęboko i nacisnęłam klamkę.
-Hej, piękna.- usłyszałam głos Bobby’iego stojącego zaraz za B.I.
 Ten drugi uśmiechnął się seksownie pochodząc do mnie. Wyciągnął rękę z kieszeni i dwa jego palce spoczęły na moim podbródku unosząc go lekko do góry.
-Mucha ci wleci.- mruknął i minął mnie wchodząc do środka.
Odsunęłam się trochę, by przepuścić resztę. Mówiąc resztę, mam na myśli grupkę około kilkunastu chłopaków, pomiędzy, którymi przewijały się jeszcze dziewczyny. Stojąc i trzymając w ręce klamkę, którą nadzwyczajnie mocno ściskałam zdałam sobie sprawę jak bardzo się wygłupiłam.
-Naprawdę ładnie wyglądasz.- Bobby nachylił się w moim kierunku, puścił oczko i dołączył do pokaźnej grupki.
Będzie ciekawie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz