Sky
Speszyłam się tak bardzo, że wręcz pewna byłam, że moje
policzki zarumieniły się, a palce u rąk wyprawiały dzikie pląsy by odciągnąć
uwagę od kilkudziesięciu par oczu skupionych na mnie. Nic nie pomagało.
-Sky?- usłyszałam zbawienny głos Ellie.
Dziewczyna podeszła do mnie nie pewnie, ale gdy zauważyła
kto stoi niecały metr ode mnie niemal odskoczyła chowając się za mną.
B.I włożył ręce do kieszeni, poprawił czapkę i obdarzając
publiczność pustym wzrokiem zniknął za drzwiami męskiej toalety.
Wraz ze zniknięciem chłopaka towarzystwo wróciło do
normalności. Z wyjątkiem kilku dziewczyn , które wciąż oparte o ścianę szemrały
coś posyłając kilka groźnych spojrzeń w moim kierunku. Rozumiem. Właśnie miałam
mały incydent ze szkolną gwiazdą, który nigdy nie powinien mieć miejsca.
-Co to było?- zapytała Ellie, a ja wyczułam w jej głosie
cień wyrzutów.
-Nie mam pojęcia. Nie prosiłam go o to.- lustrowałam
dziewczynę, która założyła ręce na piersi.- Naprawdę, Ellie. Nawet nie
pomyślałam o okłamaniu cię. Mam ciężkie lata za sobą i nie chce wracać do
sytuacji, gdzie ukrywam prawdę.
Dziewczyna zaniemówiła. Mój szczery wywód na pewno zrobił na
niej wrażenie. Tym bardziej, że wyskoczyłam z czymś takim z wręcz błahego
powodu. Bałam się, że zechce zapytać o moje „ciężkie lata”, ale tego nie
zrobiła. Nie chciałam nikomu się z tego zwierzać, nie teraz gdy rany są jeszcze
świeże.
Przez zamieszanie na przerwie nie zdążyłam wyjąć książek z
szafki i przez to spóźniłam się trochę na lekcję. Nauczyciel przymknął oko na
moje wejście 10 minut po dzwonku. Odetchnęłam z ulgą. Bo niby jak miałabym mu
to wytłumaczyć?
-O co chodzi z Hanbinem?- poczułam długopis dotykający moich
pleców.
Odwróciłam się i zobaczyłam przystojnego bruneta. Miał dość
surową minę co od razu przyprawiło mnie o lekki dreszcz. Po chwili
zorientowałam się, że był w knajpie razem z B.I.
- Zrobisz mi tą przyjemność i uruchomisz usta, które służą
także do mówienia.
-I chcą powiedzieć, żebyś się odczepił.- warknęłam sama się
sobie dziwiąc. Co mnie zaskoczyło uśmiechnął się , a jego małe oczy tryskały
rozbawieniem. – Nie wiem o co mu chodzi.- dodałam.
Nauczycielka zwróciła na nas uwagę, więc odwróciłam się i
zajęłam lekcją. Nie łatwo było się skupić czując na sobie wzrok, jak się
później okazało, Bobby’iego. Na szczęście była to ostatnia lekcja, na której miałam mieć styczność z tą dwójką.
Na j. angielskim siedziałam wciśnięta pomiędzy Ellie i Allison.
Dziewczyny podawały sobie pomadki nawzajem próbując ich smaki.
-Może zorganizujemy jakąś imprezkę? Babski wieczór?- zwróciła
się do nas Allison.
-Co mówiłaś?- spytałam, choć grymas na mojej twarzy i tak
był dowodem, że usłyszałam propozycję dziewczyny. Nie przepadałam za tym.
Oczywiście nie byłam odludkiem, który każdy wieczór siedział w łóżku z laptopem na kolanach narzekając jak
okrutny jest świat. Pamiętam domówki i wypady do klubów z przyjaciółmi. Zawsze
towarzyszył mi jednak lekki stres czy, aby nie lepszym rozwiązaniem było
pozostanie w domu. Nie byłam święta, oczywiście, że nie, ale widok nastolatków
z butelką alkoholu w ręce nie był w najmniejszym stopniu przyjemny. W dodatku
zapach nikotyny odrzucał mnie na kilometr.
-Nie wiem, a kto będzie?- zerknęłam w stronę Ellie.
Zauważyłam iskierki w jej oczach.
-Parę dziewczyn.- odparła blondynka.
Po chwili pokiwałam głową, moje sąsiadki obok ustaliły
miejsce i czas.
***
Stojąc przed wypełnioną po brzegi szafą marszczyłam czoło
nie wiedząc w co się ubrać. Wiem, brzmi to jak jeden z "wielkich" problemów
nastolatek, ale zaprzątał mi głowę. Nie przesadzałam. Moja garderoba potrzebowała
solidnej zmiany. Każdą sukienkę nosiłam już kilka razy, a na imprezy wydawały
się one najlepszym wyjście. Zrezygnowałam z tej opcji i sięgnęłam po czarne dość
obcisłe rurki i luźniejszą biała bluzkę, która przy rękawach ozdobiona była ćwiekami.
Wyprostowałam włosy, by wydawały się dłuższe, nakreśliłam na powiece czarną
kreskę i ruszyłam do wyjścia.
-Baw się dobrze!- krzyknęła z kuchni babcia.
Nałożyłam czarną ramoneskę, a po otwarciu drzwi moją twarz
orzeźwił dość chłodny wiatr.
Dom Ellie znajdował się nie daleko. Dwa zakręty i byłam na
miejscu. Zapukałam do drzwi, by po chwili zobaczyć w nich moją… przyjaciółkę?
Nie, jeszcze za wcześnie na takie określenia. Zresztą używam go rzadko, a teraz
prawie w ogóle.
-Hej! Cieszę się, że jesteś!- blondynka przytuliła mnie i
zaciągnęła w głąb domu. Nie był duży,
ale wykończony z gustem. Zaraz po przekroczeniu progu spodziewałam się
głośnej muzyki i odoru alkoholowego. Niespodzianka! Może oglądam za dużo filmów.
Weszłam do salonu, gdzie na sofie siedziały pozostałe dziewczyny. Przywitałam
się z uśmiechem i mijając stolik z przekąskami usiadłam na wielkim fotelu. Pod wpływem ciężaru swojego ciała niemal w
nim utonęłam. Był naprawdę miękki i wygodny. W tle leciała muzyka, a my wciąż
rozmawiałyśmy. A o czym mogą rozmawiać dziewczyny w naszym wieku?
-Totalny dupek z niego!- zdenerwowała się Haley, bardzo
wysoka szatynka siedząca naprzeciwko mnie.
-A i tak chcesz jego numer.- wymachiwała jej telefonem przed
oczami Allison.
-Masz?!- niemal podskoczyła, a my wybuchnęłyśmy śmiechem.
Posłałam Ellie spojrzenie, dając do zrozumienia, że nie wiem
o co, a raczej o kogo chodzi. Ta jedynie uśmiechnęła się delikatnie. Widziałam
w jej oczach smutek. Coś tu nie grało.
-Możecie mi powiedzieć o kogo chodzi?- zapytałam głośno,
próbując przekrzyczeć plotkujące dziewczyny.
-B.I...- odparła
spokojnie Ellie.
No nie. Serio wszystko skupia się wokół niego?
-A właśnie…- zwróciła się w moją stronę Allison.- Co się
stało przy szafkach?
-Nic.- odparłam krótko. Myślałam, że dość jasno pokazałam
jak bardzo nie mam ochoty poruszać tego tematu. Jak widać nie dość jasno…
-Przecież widziałam.- wtrąciła się Haley.
-Zazdrosna jesteś?- spytałam z irytacją w głosie.- Daj
spokój. Nic się nie stało. Tak czy inaczej nie jesteś jedyną , której się podoba.
Każdą tak przepytujesz?
-Nie każda ląduje w jego ramionach.- wytrzeszczyłam oczy. W
jego ramionach? Widzę, że ich system przekazywania ploteczek działa
nienagannie.
Popatrzyłam na Ellie, która wbiła wzrok w podłogę i wciąż
milczała. Byłam zła, że zorientowałam się o co chodzi dopiero teraz.
-Nie żartuj sobie.- znów usłyszałam lekko piskliwy głos
Haley.- Ona? Przecież prędzej zapadłaby się pod ziemię niż się do niego
odezwała!
Policzki Ellie robiły się coraz bardziej czerwone.
Zdenerwowałam się i mimo, że nie chciałam robić sobie niepotrzebnych wrogów
postanowiłam się odezwać. W końcu lista zasad- punkt 2.
-Właśnie na tym polega twój problem.- dziewczyna wzdrygnęła
się słysząc mój głos.- Ona nie musi się za nim uganiać i zdobywać jego numer.
Ona jest inna. Spokojna, cicha, ale to w niczym nie przeszkadza. Wręcz
przeciwnie. Więc nie osądzaj jej za to, że nie trzaska swoimi opiniami na prawo
i lewo. Nie tylko opiniami…- skinęłam na jej mocno wycięty dekolt.
Oczy wszystkich
wpatrzone były we mnie, a ja w duszy uśmiechnęłam się szeroko. Byłam z siebie
dumna. Jednak niezręczna atmosfera wciąż panowała w pomieszczeniu. Zobaczyłam
Allison pogłaśniającą muzykę w głośnikach i byłam jej za to wdzięczna.
Poderwałam się z fotela i wyciągnęłam Ellie na środek salonu. Potańczyłyśmy
chwilę, a potem znów zatopiłam się w fotelu. Zapadła cisza.
-Przepraszam za bezpośredniość, ale jest trochę nudno.-
niemal wyszeptała Allison.- Może…
-Zadzwońmy po chłopców!- przerwała jej Haley, a ja miałam
wrażenie, że albo zapomniała o tym co jej powiedziałam, albo nie zrozumiała,
lub 3 opcja- moje zdanie nie miało dla niej żadnego znaczenia. Obstawiałam
ostatni wariant.
Propozycja Haley wcale mnie nie zdziwiła. Byłam pewna, że
towarzystwo samych dziewczyn w końcu przestanie komuś odpowiadać. Rzeczywiście,
nie była to impreza życia. Nie obwiniałam za to Ellie, po prostu nie miała
wielu znajomych wśród chłopców. Dziewczyny kolejno wyciągały telefony i gdy
podawały adres domu Ellie poczułam lekki stres. Z jednej strony byłam
podekscytowana, że kogoś poznam, a z drugiej… nie wiedziałam, czy to dobry
pomysł. Spojrzałam w stronę mojej koleżanki, która nerwowo poprawiała włosy.
-Za 10 minut będą.- oznajmiła Allison i wszystkie na raz
poderwały się do łazienki. Zachichotałam widząc Ellie walczącą łokciami o pierwszeństwo.
Widać zależało jej na tym bardziej niż sądziłam. Dziewczyny wciąż poprawiały
się w lusterku, gdy ja sięgnęłam po telefon i ugładziłam dłonią proste włosy.
Nigdy nie miałam z nimi problemu. Może dlatego, że bardzo o nie dbałam.
Uważałam też, że są moim największym atutem,
jeśli takie w ogóle posiadałam.
Dzwonek do drzwi.
-Ellie, ktoś przyszedł!- krzyknęłam, lecz zero odzewu.
Poprawiłam koszulkę i ruszyłam niepewnym krokiem do drzwi. Odetchnęłam głęboko
i nacisnęłam klamkę.
-Hej, piękna.- usłyszałam głos Bobby’iego stojącego zaraz za
B.I.
Ten drugi uśmiechnął
się seksownie pochodząc do mnie. Wyciągnął rękę z kieszeni i dwa jego palce
spoczęły na moim podbródku unosząc go lekko do góry.
-Mucha ci wleci.- mruknął i minął mnie wchodząc do środka.
Odsunęłam się trochę, by przepuścić resztę. Mówiąc resztę,
mam na myśli grupkę około kilkunastu chłopaków, pomiędzy, którymi przewijały
się jeszcze dziewczyny. Stojąc i trzymając w ręce klamkę, którą nadzwyczajnie
mocno ściskałam zdałam sobie sprawę jak bardzo się wygłupiłam.
-Naprawdę ładnie wyglądasz.- Bobby nachylił się w moim
kierunku, puścił oczko i dołączył do pokaźnej grupki.
Będzie ciekawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz